
Anna Zalewska w debacie nt. pakietu „Gotowi na 55″
W Strasburgu podczas trwającej sesji plenarnej europarlamentu miała miejsce debata nad sprawozdaniami dotyczącymi wyników negocjacji w sprawie pakietu „Gotowi na 55″. Omawiano kwestie wiążących rocznych redukcji emisji gazów cieplarnianych przez państwa członkowskie i rozporządzenie w sprawie wspólnego wysiłku redukcyjnego, zmiany użytkowania gruntów i leśnictwa (LULUCF), a także rezerwy stabilności rynkowej na potrzeby unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Głos w dyskusji zabrała europoseł PiS Anna Zalewska.
Anna Zalewska przypomniała art. 2 prawa klimatycznego, stanowiący o solidarności europejskiej poprzez wprowadzenie zarówno na szczeblu unijnym, jak i krajowym środków niezbędnych do wspólnej realizacji celu neutralności klimatycznej i uwzględnianiu nie tylko naturalnych pochłaniaczy gazów cieplarnianych. Jednak, jak zauważyła, to prawo i ten artykuł w praktyce nie działa.
„Po pierwsze, LULUCF jest niesprawiedliwy” – mówiła Zalewska wskazując na nieproporcjonalny do posiadanych zasobów leśnych nakaz pochłanianej ilości CO2. Mówiła, że wielokrotnie podnosiła tę wątpliwość, jednak nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Po drugie, jak mówiła, dokument ten oparty jest na nierzeczywistych i nieaktualnych danych z lat 2016-2018. „Świat lasów wygląda już zupełnie inaczej” – stwierdziła. Zalewska skrytykowała również kwestie kar za nieosiągnięcie tych celów.
W kwestii wspólnych wysiłków redukcyjnych Zalewska podniosła, że zbyt obciążają one obywateli UE. „Przecież mowa o transporcie, o mieszkaniach i domach. Przecież podwójnie karzemy tych, którzy jeżdżą samochodami, grzeją czy też chłodzą swoje własne domy” – podkreśliła. Ponadto, jak dodała, dokument ten jest nieaktualny bo nie uwzględnia wojny oraz problemu migracji. Mówiła, że w Polsce jest kilka milionów ukraińskich obywateli, którzy „mają wpływ na to, w jaki sposób osiąga się wysiłek redukcyjny”.
W temacie dążenia do podwojenia rezerwy stabilności rynkowej eurodeputowana zauważyła, że w kontekście wojny, pandemii, szalejących cen energii i wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 do ponad 100 euro, podwojenie tejże rezerwy jest niezrozumiałe. „Ile ona ma osiągnąć, żeby pan Frans Timmermans był usatysfakcjonowany – 200, 300 euro?” – dopytywała eurodeputowana.